środa, 3 sierpnia 2016

Epilog ~ Rozdział 22



I jest ostatni rozdział!
Znów ryczałam, znów pisząc miałam niemałą delirkę, no ale jest...
Wiem, że mega krótki - ale taki planowałam od początku.
Taka scena była planowana na ostatni rozdział i myślę, że wyszła tak, jak chciałam.
Nie wiem czy dobrze, ale tak jak chciałam.
No nic, to widzimy się na podsumowaniu Misiaki, nie?
I tutaj UWAGA:
Jeśli jesteś czytelnikiem tej serii i nieważne, czy jesteś od początku, czy niedawno dopiero zacząłeś się obracać w świecie mojej opowieści - proszę, wejdź na podsumowanie.
Będzie tam mała prośba do wszystkich czytelników.
Pokażesz tym szacunek do mojej twórczości. Dla Ciebie to będzie chwila, a dla mnie naprawdę dużo znaczy.
Zapraszam na epilog!<3

~~~~~

Pamiętam, jak kiedyś usłyszałem, że gdy umiera ktoś bliski, to tak, jakby ucięto ci kończynę. Ona nigdy nie odrasta, nigdy jej nie odzyskujesz, ale po jakimś uczysz się żyć z trzema kończynami, zamiast czterech. Nie byłem pewien, co to dla mnie oznacza. Straciłem miłość swojego życia i czułem się tak, jakbym w ogóle nie miał rąk i nóg. 
Przemierzałem uliczki cmentarza, niosąc w rękach bukiet jej ulubionych róż. Gdy doszedłem w odpowiednie miejsce, uśmiechnąłem się mimowolnie jakby po prostu tutaj stała. Szybko uniosłem rękę i wytarłem łzę, która jakimś cudem zaczęła spływać mi po policzku. Ostatnia rzecz, jakiej chcę, to żeby widziała, że płaczę. Zaszedłem już tak daleko... Boję się stracić ją na dobre, więc zadowalam się wszystkim, zwykłą rozmową na cmentarzu, chociaż wiem, że zasługuję na więcej.
- Znów przyszedłem trochę pozawracać Ci głowę - uśmiechnąłem się przez łzy, kładąc jednocześnie na betonowej płycie kwiaty - Mimo iż od Twojej śmierci minęło prawie pół roku, czuję się, jakbym Cię stracił wczoraj. Za każdym razem gdy tu przychodzę łudzę się, że mnie słyszysz. Chyba tylko te nasze rozmowy, podtrzymują mnie na duchu, wiesz? Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem dumny z Evy - uniosłem lekko kąciki ust - Jest dzielna, ma to po Tobie. Ona wie, że jesteś z nami i nie boi się. Twierdzi, że skoro Twoje serce wciąż bije to oznacza, że nigdy nie umarłaś. Ja jednak wciąż nie mogę się z tym pogodzić. Wciąż budzę się w nocy z krzykiem, a jedyne co mnie wtedy ratuje to wspomnienia, jakie mi zostały. To najcenniejsze co mam - mruknąłem znów smutno się uśmiechając - Pewnie nie byłabyś ze mnie dumna, ale musisz mi uwierzyć, że się staram. Nie zawiodę Cię, nie zawiodę Evy. Nigdy więcej - zamyśliłem się na chwilę - Wiesz, że Max chce od przyszłego roku zacząć prowadzić jej treningi na Irysie? Ten koń to jedna z najpiękniejszych pamiątek, jakie mam to Tobie. Ostatnio był u nas kupiec i chciał wziąć Irysa. Wiesz, co mu wtedy powiedziałem? To samo, co Ty kiedyś powiedziałaś Max'owi: 'Przyjaciół się nie sprzedaje.' Irys jest teraz na własność Evy. Wiem, że zawsze tego chciałaś, a ja chyba wciąż mam w zwyczaju nawet po Twoim odejściu, robić to co by Cię uszczęśliwiało - zaśmiałem się - Wierzę, że na całym świecie jest tylko jedna przeznaczona nam osoba, wierzę, że tylko tę jedną osobę potrafimy pokochać, naprawdę pokochać, pokochać na całe życie, ja w to wierzę... Wtedy nie ma sensu wmawiać sobie, że jutro zacznie się nowy dzień, nie ma sensu karmić się tymi bzdurami. Wykorzystałem już swoją szansę. Wykorzystałem ją na Ciebie, i wiesz co? To była najlepsza decyzja w całym moim życiu - wytarłem rękawem kolejną niechcianą łzę - Kocham Cię. Nie zapominaj o tym nigdy. Wierzę, że odeszłaś od nas tylko po to, by stale być blisko. I jesteś - szepnąłem wstając z miejsca - Jutro przyjdę razem z Evą. Do zobaczenia, kochanie.

***

Komentarz = to motywuje!

~~~~~

"Można odejść na zawsze, by stale być blisko."
~ Jan Twardowski

3 komentarze:

  1. Melduje się dziś tylko! Epilog piękny i chyba nie muszę mówić, że łza w oku się zakręciła. Nic więcej nie gadam, wszystko zostawie na podsumowanie!
    Trzymaj się!❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej.
    Myślałam, że trzy paczki husteczek to za mało, ale wystarczyły. Może dlatego, że byłam przygotowana psychicznie na mniej więcej takie zakończenie?
    Wzruszenie. Tylko tyle i jeszcze smutek, bo to w końcu koniec. Tsaa... Te dwa uczucia dzisiaj mną zawładnęły. Nawet takie rozmowy z nagrobkiem dużo dają. Ktoś mi kiedyś powiedział, prawdopodobnie jakaś wdowa, że przychodzi rozmawiać z mężem na cmentarz, bo wtedy jest bliżej i ma wrażenie, że to jedno z miejsc gdzie lepiej czuje jego obecność.
    Michell jest bliżej nich niż myślą. Ach ta mała Eva nie daje się tatusiowi smucić. Wypowiedziane przez Michaela słowa "Do zobaczenia." zmusiły mnie do refleksji. To niby dwa słowa którymi ludzie się żegnają z nadzieją, że się jeszcze spotkają. Tutaj nabierają charakter pożegnania, ale ze świadomością tego, że kiedyś tam znów się spotkają czy w niebie czy gdzie indziej i znów się połączą.
    Resztę zostawię sobie na podsumowanie.
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak już skomentowałam jeszcze pod remember to be happy "będę na pewno do końca tej serii". No i jestem.
    Jest to najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam! A czytałam ich wiele, nie tylko o Michaelu. Emocji jest tak dużo, a ja teraz jeszcze na koniec tak sie zalewałam łzami, że po prostu nie dam rade opisać tego jak się czuje po przeczytaniu całej tej serii. Na pewno będę czytać to jeszcze kilka razy xd ^^
    No nie wiem co tu jeszcze dodać wiec powiem na końcu tylko tyle żeby było więcej opowiadań o Michaelu w twoim wykonaniu!
    Życzę dużo weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń